MAMY COŚ DO DANIA INNYM

Ala i Jarek Dąbrowscy -Animatorzy Diakonii Ewangelizacyjnej Domowego Kościoła

 

W Olsztynie 28 listopada odbyło się spotkanie ruchów i stowarzyszeń religijnych archidiecezji warmińskiej.

Kongres ruchów katolikich Łukasz Czechyra /Foto Gość Abp Górzyński: – Jesteśmy posłani do świata takiego, jaki jest, który niekoniecznie nam się podoba

Spotkanie było okazją do podsumowania zakończonej ewangelizacji archidiecezji warmińskiej, w którą włączały się liczne ruchy oraz wspólnoty. Ks. Hubert Tryk przypomniał, że wszystko rozegrało się tak naprawdę w ciągu 3 dni jesienią 2011 roku, kiedy to abp Wojciech Ziemba zaprosił go na spotkanie odnośnie planów duszpasterskich. – Miałem tylko jeden dzień na przygotowanie. Na modlitwie zrodził się pomysł, że to jest czas, żeby zaangażowały się wspólnoty, żebyśmy dawali świadectwo, żebyśmy zaczęli ewangelizować – opowiada ks. Hubert. – Na spotkaniu przyszedł wreszcie moment, kiedy dopuszczono mnie do głosu. Kiedy to wszystko przedstawiłem, arcybiskup powiedział, że to byłaby rewolucja, ale nie mamy innego wyjścia – przypomniał ks. Tryk. Na spotkaniu wypowiadali się przedstawiciele poszczególnych wspólnot, wiele osób podkreślało, jak ważna jest współpraca ruchów w dziele ewangelizacji, inni podkreślali, że ciągle stoją przed nami nowe zadania. – Kiedy kierujemy zaproszenie do młodych, żeby przyszli do Kościoła, to pewnie część z nich przyjdzie, pewnie ta sam część, co zawsze. A spójrzmy, co działo się w szkołach podczas peregrynacji symboli Światowych Dni Młodzieży – kiedy to my wyszliśmy z kościoła i poszliśmy do nich. To może być nasz kolejny krok – przekonywał ks. Paweł Roszyński.

Padały różne propozycje – ewangelizacja wiosek „od drzwi do drzwi”, diecezjalnej szkoły dla ewangelizatorów, zaangażowania się w katechezę parafialną – naturalną kontynuację ewangelizacji archidiecezji – i wiele innych. – Od kilku lat chodzi mi po głowie temat Kortowiady. To jest pójście jak owce między wilki – mówi ks. Tomasz Pocałujko. – Jestem głęboko przekonany, że na nas czeka Europa, może świat. Trzeba iść za granicę, mamy coś do dania innym i są znaki, że się na nas czeka, że chcą nas zaprosić, ale musimy się do tego dobrze przygotować – poczuć, zrozumieć, nauczyć języka – zaznaczył ks. Tomasz.

Ks. Tomasz Pocałujko: - Jestem głęboko przekonany, że na nas czeka Europa, może świat. Trzeba iść za granicę, mamy coś do dania innym i są znaki, że się na nas czeka, że chcą nas zaprosić, ale musimy się do tego dobrze przygotować Łukasz Czechyra /Foto Gość Ks. Tomasz Pocałujko: – Jestem głęboko przekonany, że na nas czeka Europa, może świat. Trzeba iść za granicę, mamy coś do dania innym i są znaki, że się na nas czeka, że chcą nas zaprosić, ale musimy się do tego dobrze przygotować

Na koniec głos zabrał abp Józef Górzyński, który z mocą podkreślił pozycję w archidiecezji Rady Ruchów Katolickich. – Jakie są grupy i wspólnoty w archidiecezji warmińskiej? Takie, jakie należą do rady, rozumiemy? To nie ma być ciało tylko formalne, ale takie, które wypełnia swoje zadania zlecone przez biskupa. Przedstawicielstwo w radzie ma być powinnością, a nie tylko przejawem dobrej woli – zaznaczył abp Górzyński. Poruszył on także temat ewangelizacji kultury. – Kiedy Ewangelia wchodzi w życie danej społeczności? Kiedy wchodzi w kulturę. Jeśli tego nie ma, to można się zaewangelizować na śmierć, a nie będzie punktu zaczepienia. Jesteśmy teraz na bardzo niedobrym etapie kultury – wycofujemy się ze znaków. Do tej pory było tak, że chrześcijaństwo, wchodząc w świat pogański, brało znaki, które zastawało, i nadawało im znaczenie chrześcijańskie. Teraz mamy dokładnie odwrotnie – powiedział abp Józef. Podkreślił, że nie trzeba tu wielkiego działania, a świadomości i konsekwencji. – To są najprostsze rzeczy, począwszy od stroju, w jakim idziemy na Mszę św. W kościele, tutaj także kilka osób mówiło: „Proszę państwa”. A gdzie nasze: „Bracia i siostry”? To nie jest tylko forma grzecznościowa, to nasze wyznanie wiary. To jest rezygnacja z naszego stylu życia, z kultury chrześcijańskiej. Na tym polu jesteśmy… zaniedbani to lekko powiedziane, zapuszczeni. Musimy odbudować świadomość na tym polu. Rezygnujemy, wycofujemy się z kultury chrześcijańskiej – to, moim zdaniem, jedno z nieuświadomionych pól ewangelizacji. Jeśli to poddamy, to cała reszta będzie tylko dmuchaniem dziurawego balonika. Tu nie trzeba inicjatyw, ale wzajemnego uświadomienia – powiedział abp Górzyński.

Odniósł się także do typowego działania ewangelizacyjnego, jakim jest wizyta duszpasterska, kolęda. – Zdarzają się tacy duszpasterze, którzy mówią, że nie będą niepokoić, pójdą tam, gdzie ich zaproszą. A my jesteśmy przecież posłani tam, gdzie być może na nas nie czekają, w świat taki, jaki jest, który niekoniecznie nam się podoba. I idziemy nie pogadać duszpastersko, a z konkretnym znakiem – pobłogosławić mieszkanie, oddać je Jezusowi. Bo jak Jezus nie weźmie, to przyjdzie taki, co weźmie. A potem trzeba będzie do egzorcystów – powiedział abp Górzyński.

Więcej w numerze 49. „Posłańca Warmińskiego – Gościa Niedzielnego”.

Łukasz Czechyra

zobacz galerię 

za: http://olsztyn.gosc.pl/doc/2849941.Mamy-cos-do-dania-innym