ROZPOCZĘCIE NOWEGO ROKU FORMACYJNEGO

W Nowym Kawkowie spotkali się członkowie Ruchu Światło-Życie, by wspólnie rozpocząć nowy rok pracy.

Najmłodsi, młodzież, rodziny skupione w Domowym Kościele, ale też osoby dorosłe, samotne, którym bliska jest formacja Ruchu Światło-Życie. Wszyscy przyjechali do Nowego Kawkowa na spotkanie inaugurujące nowy rok.

Hasło roku formacyjnego brzmi: „Wolni i wyzwalający” i nawiązuje do 40-lecia działalności Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. – Chodzi o wyzwolenie człowieka całościowo, od wszelkich form zniewolenia, uzależnień. Tworzymy środowisko, które jest oazą wolności, podajemy bratnią dłoń naszym bliźnim, którzy są w potrzebie, mają problem. To pomoc doraźna, rozmowa, dobre słowo, ale też świadectwo, pokazanie, że można żyć inaczej – mówi ks. Krzysztof Laska, moderator diecezjalny Ruchu Światło-Życie.

Podkreśla, że walka z uzależnianymi to nie tylko siła woli, ale również walka duchowa. – Podkreślał to często ks. Franciszek Blachnicki, że wstrzemięźliwość, to zobowiązanie połączone z modlitwą to nasza broń, i te 40 lat pokazuje, że to ogromna siła – mówi ks. Laska.

Łukasz Czechyra

za:https://olsztyn.gosc.pl/doc/5838644.Ruch-Swiatlo-Zycie-Nowy-rok-formacyjny

GALERIA ZDJĘĆ

ŚWIADECTWO Z REKOLEKCJI

W dniach 28.06 -14.07.2019 uczestniczyliśmy w Oazie Rodzin 1 stopnia w Krościenku. Jesteśmy w Domowym Kościele od 4 lat, a małżeństwem od 17 lat.  Ten rok pracy formacyjnej mało w nas zmienił. Zaczęły się pojawiać myśli czy to wspólnota dla nas. Czy nie jesteśmy tylko ze względu na znajomych?

Postanowiliśmy pojechać na rekolekcje, by się przekonać,  czy to wspólnota dla nas. Oczywiście zanim została podjęta decyzja, dużo wątpliwości było w naszym sercu. Chodziło o finanse, umówione wizyty lekarskie, uzyskanie urlopu, wyjazd bez żadnej znajomej rodziny, sezon działkowy,  a także kwestia składania dokumentów przez syna do liceum

No i dzień wyjazdu. Wstałam z wielkim bólem, żadne leki nie pomagały, tak więc wizyta w przychodni po silniejsze dawki. Ale wtedy myśl, że nie możemy się poddać. JEDZIEMY.

Krościenko, Centrum rekolekcyjne, Centrum Ruchu to miejsce gdzie wszystko się zaczęło. Dla nas też. Odnowiliśmy, a nawet na nowo w pełni świadomi przyjęliśmy wszystkie Sakramenty. Otworzyliśmy się na nowe relacje z innymi. Udział wzięło 12 małżeństw z całej Europy. Było to dla nas wielkim ubogaceniem, że ludzie przylatują z Irlandii, Anglii z małymi dziećmi (nawet 5 !), aby czerpać siły na cały rok. Poznaliśmy problemy tamtych kościołów i ludzi, którzy dzielili się głodem Eucharystii, Spowiedzi (potrafią 120 km jechać, aby skorzystać z sakramentu). Dla nas, którzy mamy kościoły na każdym osiedlu, godzin pełno do wyboru było to wielkie doświadczenie i postanowienie modlenia się za Kościół i powołania.

Każdy dzień przynosił nowe odkrycia, nowe doświadczenia czy to w Eucharystii, Namiocie spotkania, konferencjach czy spotkaniach w grupach. Otrzymaliśmy podpowiedzi i świadectwa na nasze rozterki małżeńskie, rodzinne, duchowe. Zrozumieliśmy i odkryliśmy, że mamy Słowo Boże, które daje nam siłę i motor. Jednak my nie znamy Pisma św.  Czytamy literaturę, a Pismo św, ani razu nie zostało przeczytane przez nas w całości.  Dzień Wspólnoty umocnił nas w jedności z Domowym Kościołem.

Organizacja planu dnia była tak ułożona, aby był czas na pogłębienie relacji rodzinnych. Tego czasu było wystarczająco, aby aktywnie i przyjemnie spędzić czas z rodziną. Zwiedziliśmy bardzo dużo, a zarazem przez taki czas nikt z nas nie był umęczony. Dzieci stwierdziły, że był to był czas rzeczywiście poświęcony tylko im. Jeśli chodzi o dzieci miały też swoją formację. 7 letnia Monika przychodziła codziennie z informacją jaka jest tajemnica, z nowymi faktami biblijnymi. Natomiast Ola i Marcin pomagali diakoni wychowawczej.  Odkryli Namiot Spotkania, rozmowy z kapłanem na tematy biblijne, których nie potrafili zrozumieć. Nawiązali nowe przyjaźnie i już po kilku dniach nie chcieli wyjeżdżać. A wracając syn powiedział, że dziękuje nam, że było bardzo fajnie (mimo, iż nie był chętny na wyjazd). Dziś dzieci myślą o swojej formacji.

Moglibyśmy dużo mówić o naszych odkryciach Dialogu małżeńskiego, Ks. Blachnickiego (który dotychczas był nam bardzo obcy) i Domowego Kościoła.

Modlitwa o uzdrowienie, która miała miejsce na rekolekcjach, była dla nas wielkim przeżyciem. Była ona, że tak powiem, w innym stylu niż zawsze braliśmy udział. Mąż bardzo się otworzył i prosił o łaskę zdrowia dla mnie. Po powrocie wizyta w poradni onkologicznej i wyszłam z uśmiechem , bo po 4 latach pożegnaliśmy się, bo guz zmalał. Wizyta u reumatologa w sierpniu i wyniki rewelacyjne, od kilku lat takich nie miałam, no i zejście ze sterydów.  CHWAŁA PANU!

To był najlepszy czas dla nas, naszego małżeństwa i rodziny. Wróciliśmy umocnieni w Bogu. My jako małżeństwo, ale i nasze dzieci, które mamy wychować w wierze.
Żałujemy, że tak późno pojechaliśmy.

Dorota i Radek

FILIALNA PIELGRZYMKA KWC

Filia pelplińska Domowego Kościoła dziękowała za 40-lecie dzieła sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego.

Jubileuszowa pielgrzymka była okazją do dziękczynienia za dar Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Dzieło krucjaty powstało jako odpowiedź na apel św. Jana Pawła II: „Proszę, abyście przeciwstawiali się wszystkiemu, co uwłacza ludzkiej godności i poniża obyczaje zdrowego społeczeństwa…”. Polega na dobrowolnym wyrzeczeniu się alkoholu, by przez to pomóc tym, którzy zostali uwikłani w uzależnienie. Wyrzeczenie można podjąć na rok bądź na całe życie, stając się wtedy członkiem KWC.

W Gietrzwałdzie w pielgrzymce udział wzięły diecezje przynależące do tzw. filii pelplińskiej Domowego Kościoła. Są to diecezje: bydgoska, elbląska, gdańska, gnieźnieńska, pelplińska, toruńska i warmińska.

– Jesteśmy w KWC kilka lat, a od tego roku jesteśmy członkami. Przez to oddajemy Panu Bogu intencje tych, którzy potrzebują wolności, a kto wie, może za kilka lat będą to też nasze dzieci. To dar z siebie, który możemy dać Panu Bogu. To też forma świadectwa i zbieramy już owoce naszej decyzji. Spotykamy ludzi, którzy przestają pić, bo nas spotkali – mówią Katarzyna i Marcin Aszkiełowiczowie.

Pielgrzymi wzięli udział w Drodze Krzyżowej połączonej ze świadectwami, a po niej w Eucharystii, której przewodniczył ks. Wojciech Ignasiak, moderator krajowy KWC.

– Jubileusz KWC to okazja do dziękczynienia za życie sługi Bożego ks. Blachnickiego. Duchowa wolność dzieci Bożych to sens funkcjonowania krucjaty. Człowiek powołany jest do wolności opartej na prawdzie, miłości agape i świadectwie. Ludzie w obliczu różnych trudności przeżywają spory lęk, a on zamyka drogę do wolności. Ci, którzy się boją, uciekają w coś, co przez chwilę pozwoli im przetrwać. Dla jednych to będzie alkohol, dla drugich – używki, dla kolejnych – świat internetu. Ta ostatnia droga ucieczki stała się pułapką wielu osób. To często ludzie uwikłani w pornografię, odizolowani i pogubieni. Niezmiernie ważne jest, by ludzie trwali w krucjacie, a w ten sposób uwalniali innych – mówił duszpasterz.

Ostatnim puntem była koronka połączona z konferencją.

– Krucjata daje to nam niezmierną radość, ponieważ tę łaskę, którą dał nam Bóg, możemy wykorzystać dla tych, którzy są uzależnieni. Podjęliśmy wyrzeczenie w intencji naszych rodzin. Udało nam się zorganizować wesele bezalkoholowe, co było sporym szokiem w naszej rodzinie. Okazało się, że był to sukces, bo niektórzy nasi znajomi przekonali się, iż można świetnie bawić się bez alkoholu – mówią Edyta i Zenek Gastowie.

za: https://olsztyn.gosc.pl/doc/5823759.Pielgrzymka-Krucjaty-Wyzwolenia-Czlowieka-do-Gietrzwaldu

 

NOWA PARA DIECEZJALNA

Alina i Jan Pilipienkowie od nowego roku formacji będą odpowiedzialni za wspólnotę.

Ks. Dariusz Sonak: Wspólnota Domowego Kościoła jest Wam bardzo dobrze znana od wielu lat. Jak wyglądał początek Waszej drogi w tej wspólnocie?

Alina Pilipienko: 28 lat temu zaczęliśmy naszą przygodę. Przyszedł sąsiad i zaprosił nas na spotkanie rodzinne. Zdziwiliśmy się, że obcy ludzie chcą, byśmy uczestniczyli w ich rodzinnym wydarzeniu, ale poszliśmy. Okazało się, że było to spotkanie Domowego Kościoła, a oni wówczas byli parą diecezjalną. Dzisiaj już nie żyją, a byli to Elżbieta i Bolesław Kochańscy. Tak weszliśmy nie tylko do ich domu, ale na dobre weszliśmy do wspólnoty. Oni dzielili się z nami dobrem, drogą, którą sami przeszli w małżeństwie. Podjęliśmy decyzję, że chcemy też taką drogą pójść.

Bycie we wspólnocie to z pewnością piękna przygoda. Jednak nie każdy ze środowiska, w którym żyjemy, potrafi na to spojrzeć przychylnie i czasem pojawiają się trudności, a niekiedy odrzucenie. Co dla Was było trudnością?

Jan Pilipienko: Wspólnota umacnia nas w dążeniu do świętości – pojedynczo, w małżeństwie i we wspólnocie. Zwyczajnie jesteśmy w grupie ludzi, którzy żyją takimi samymi wartościami. Bez wątpienia ułatwia to kroczenie Bożą drogą. Z trudności pamiętam, jak wstąpiłem do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka 24 lata temu, w dzień urodzin jednego z naszych czterech synów. Spotkałem się wtedy z różnymi reakcjami, a szczególnie u kolegów z pracy. Przeświadczenie, że ten, co nie pije, donosi, dominowało jeszcze na początku mojej krucjaty. Dzisiaj już to inaczej wygląda w społeczeństwie. Na tamten czas było to wyraźne niezrozumienie wyrzeczenia.

Od nowego roku formacyjnego przejmujecie funkcję pary diecezjalnej. Czym dla Was jest ten wybór i funkcja?

A.P.: Dla mnie to był szok. Mieliśmy wyjechać do rodziny na Pierwszą Komunię św. Zadzwonił telefon z informacją o wyborze i nie dowierzałam. Zgodziłam się na kandydaturę, ale nie przypuszczałam, że padnie na nas. Przed nami wzięcie odpowiedzialności za całą wspólnotę, za formację i małżeństwa. W sumie na dziś w diecezji jest 39 kręgów i 5 pilotowanych. Z każdego małżeństwa i kręgu trzeba się cieszyć. Zawsze jednak może być więcej. Nie chodzi o liczbę. Mamy nadzieję, że Duch Święty nas poprowadzi i pomoże w zachęcaniu do relacji z Bogiem i wspólnoty. Bez wątpienia zadaniem będzie ewangelizacja.

J.P.: Zostaliśmy pierwszy raz wybrani jako para diecezjalna. Mamy przyjaciół, którzy już byli parami diecezjalnymi, więc z pewnością będą służyć nam pomocą. Przed nami od zewnątrz organizacja rekolekcji wakacyjnych, pielgrzymki do Kalisza czy też dni wspólnoty. Od wewnątrz praca nad zobowiązaniami małżeńskimi, a szczególnie z dialogiem małżeńskim.

Jako para diecezjalna bierzecie odpowiedzialność za konkretnych ludzi zarówno przed Bogiem, jak i przed wspólnotą. Czy ten ciężar jest dla Was odczuwalny?

A.P.: Oczywiście, że tak. Wiem, że nie zostajemy sami, bez wsparcia najważniejszych. Pierwszy krok to zawierzenie Matce Bożej Gietrzwałdzkiej całej wspólnoty. Postanowiliśmy też raz w tygodniu Msze św. poświęcać w tej intencji. Od tego trzeba zacząć.

J.P.: Mieliśmy obraz Matki Bożej Gietrzwałdzkiej schowany pośród innych. Teraz musi być na honorowym miejscu i Ona ma nas wspierać. Sami sobie nie poradzimy.

za:https://olsztyn.gosc.pl/doc/5823221.Nowa-para-diecezjalna-Domowego-Kosciola